
Jak straszą Azjaci? Rusza Azjatycka Noc Grozy!
Wiadomo nie od dziś, że Azjaci są mistrzami horrorów, potrafią straszyć, jak mało kto. Wiedzą to organizatorzy Azjatyckiej Nocy Grozy, która tradycyjnie odbywa się w Kinie Muranów pod koniec października. Ten maraton filmów grozy jest też zapowiedzią Festiwalu Pięciu Smaków, który odbywa się pod koniec listopada i prezentuje azjatycką kinematografię. W zeszłym roku mieliśmy okazję być oficjalnym napojem festiwalowym, w tym roku – zagościliśmy tylko podczas Azjatyckiej Nocy Grozy, nim wprowadzono restrykcje związane z koronawirusem.
W tym roku podczas Azjatyckiej Nocy Grozy prezentowane były trzy filmy, dwa z Korei Południowej i jeden z Indonezji. „Półwysep” w reżyserii Yeon Sang-ho, to opowieść o Korei, która została doszczętnie opanowana przez zombie i odizolowana od reszty świata. Pozostały w niej jednak rzeczy, na które wielu ostrzy sobie zęby – na przykład ukryte w opuszczonej ciężarówce torby z dwudziestoma milionami dolarów. Jung-seok dostaje zadanie odzyskania cennego ładunku. Okazuje się jednak, że na objętym ścisłą kwarantanną terenie oprócz nieumarłych mieszka ktoś jeszcze.
Córka przeklętej ziemi, w reżyserii Joko Anwar – to historia młodej dziewczyny Mayi, która wraca do rodzinnej wioski z myślą o czekającym tam na nią być może spadku. Wyprawa do ponurego domu, ukrytego w gęstej jawajskiej dżungli, już na dzień dobry zrodzi kilka niepokojących pytań: gdzie podziewają się miejscowe dzieci? Dlaczego na cmentarzu jest tak wiele grobów? I czemu mieszkańcy są tak mało gościnni? Joko Anwar, jeden z najbardziej oryginalnych twórców kina gatunkowego, łączy elementy slashera, horroru folkowego i okultystycznego, tworząc film solidny, klimatyczny oraz, co najważniejsze, bardzo straszny.
Kropla piękna, reż. Cho Kyung-hun to natomiast adaptacja popularnego sieciowego komiksu. To przykład kwitnącej w ostatnich latach autorskiej, niezależnej koreańskiej animacji. Przeznaczona zdecydowanie dla dorosłego widza fabuła to połączenie mrocznej surrealistycznej baśni i krwawego body-horroru, a zarazem druzgocąca satyra na niebotycznie wywindowane standardy piękna w dzisiejszej Korei i internetowo-medialną kulturę opartą na wygładzonych do granic możliwości wizerunkach.
Jak co roku wystraszonych horrorami widzów ratowaliśmy napojami Wild Grass.